zrzuciłam
z ramion balast
dni minionych
powoli
odzyskuję siłę
prostuję plecy
wiatr
rozwiewa myśli
rozrzuca słowa
które uwięzły
w milczeniu
świt
odsłania niebo
nieśmiałe promienie
ogrzewają
skały charakteru
wspinam się na nie
by zaczerpnąć wolności
rozpościeram
skrzydła ramion
by pofrunąć
zatopiona w puchu chmur
zbieram siły
by żyć